piątek, 5 września 2014

L'Oreal Casting Sunkiss, żel rozjaśniający- czyli jak zmieniłam wygląd swoich odrostów.

Jeśli mnie oglądacie na YouTube, pewnie wiecie, że na samym początku moje włosy były w bardzo jasnym kolorze. Kolor blond, choć przeze mnie uwielbiany,
z biegiem czasu spowodował złą kondycję włosów. Niby rosły, ale nie było widać różnicy w długości, ponieważ bardzo się kruszyły- blondynki pewnie doskonale wiedzą o czym piszę:)

Postanowiłam coś z tym zrobić.

Rozpoczęłam od niefarbowania włosów i w listopadzie 2013 roku poddałam się temu zabiegowi po raz ostatni. Szczęśliwie, kolor z ostatniej koloryzacji całkiem nieźle komponował się z naturalnymi odrostami przez jakieś kilka miesięcy.
Nie ukrywam, że byłam z tego powodu bardzo zadowolona. Sytuacja zmieniła się, gdy po dłuższym czasie odrastające włosy okazały się dość mocno kontrastować z tymi na dole. Nagle zrozumiałam, że mój naturalny kolor wcale nie jest taki ładny i wychodzą mi siwe włosy(!?)- no cóż, latka lecą;)

Zaczęłam je drastycznie skracać i skracać... Aż tu nagle z długich włosów zostało tylko wspomnienie (nie żebym płakała, bo ta długość bardzo mi odpowiada
i czuję się w niej wspaniale:)).
Może to zbyt długi wstęp z historią moich włosów, i pewnie zastanawiacie się o co tu właściwie chodzi. Już dochodzę do sedna sprawy.

Otóż, cięcie nie wystarczyło. I choć faktycznie przejście pomiędzy ciemnym
i jasnym blondem zaczęło wyglądać bardziej znośnie, ja nie do końca byłam zadowolona ze swojego wyglądu. Marudziłam już w filmach, że nie mam na nie pomysłu...
Aż tu nagle przyszło olśnienie.

Któregoś dnia jadąc tramwajem zobaczyłam bilbord reklamujący nowy (?) produkt z L'Oréal bez amoniaku, który miał zapewnić efekt włosów rozjaśnionych słońcem.
Pomyślałam: "Ładna modelka, śliczne włosy, ale pewnie to tylko photoshop".
W domu jednak postanowiłam poczytać o tym produkcie trochę więcej i zobaczyć więcej zdjęć osób, które zastosowały u siebie ten sposób rozjaśniania.
Efekty były bardzo przekonujące. Stwierdziłam- spróbuję i ja:)

Poszłam więc do Superpharm i okazało się, że są trzy rodzaje tych żeli.
Ja zdecydowałam się na ten w odcieniu numer 2- do ciemnych i średnich blondów. Zapłacilam 24,90 złotych za 100 ml produktu i zadowolona wróciłam do domu.



Zapomniałam Wam powiedzieć, że to pierwszy raz, kiedy odważyłam się w ten sposób eksperymentować ze swoimi włosami. Stres więc był ogromny.
Długo zastanawiałam się od czego zacząć i jak się do tego zabrać. Przygotowałam potrzebny "sprzęt" i przystąpiłam do akcji:)




Początkowo na suche włosy nakładałam produkt za pomocą różowego
szczotko- grzebyka. Szybko okazało się, że jest zbędny, ponieważ chcąc zrobić pasemka stało się to trudniejsze niż myślałam. Aplikacja żelu przy jego użyciu była bardzo wolna, a pasemek jak nie było, tak nie było. Zmieniłam więc strategię i zdecydowałam się nakładać żel dłońmi, robiąc przy tym delikatny masaż.
Niestety nie doczytałam, że należy nałożyć rękawiczki, więc moje ręce zaczęły wyglądać dość dziwnie...
Swoją drogą, gdzie się podziały rękawiczki? Myślę, że powinny być dołączone do opakowania.
Konsystencja produktu jest żelowa w kolorze półprzezroczystym. Zapach również okazał się być całkiem przyjemny. Producent twierdzi, że w połączeniu
z wyższą temperaturą efekty będą szybsze i lepsze. Jako, że słońca nie było, postanowiłam użyć suszarki.




Nakładałam żel trzykrotnie, w tym samym dniu- nie jest to zgodne z zaleceniami producenta. Ja natomiast, efekt chciałam widzieć już, więc nie robiłam kilkudniowych przerw, jak było napisane na opakowaniu.
W międzyczasie, do akcji wkroczyła również prostownica, tak aby dać włosom więcej ciepła. Zapach, który początkowo wydawał się ładny, w połączeniu
z ciepłym podmuchem suszarki, gryzł mnie bardzo w nos i sczypał w oczy. Produkt więc, zamiast amoniaku musi mieć dość silny skladnik, który pewnie powoduje rozjaśnienie włosów- moje przemyślenia:)

Po trzykrotnym użyciu żelu zauważyłam, że grzywka (na której najbardziej mi zależało), zaczęła dość ładnie się rozjaśniać. Nie był to jednak efekt bardzo mocny, a całość dobrze się komponowała.


Na początku bałam się, że przedobrzę, ale szybko okazało się, że tutaj trudno przesadzić.
Efekt można stopniować w zależności od tego jak najbardziej nam odpowiada.
Cena jest dość spora w stosunku do zawartości tubki (100ml) i nie chcę myśleć ile opakowań trzeba by było użyć na długie włosy (?!), w moim przypadku starczyło pół opakowania.
Marka L'Oréal do najtańszych nigdy nie należała i ja jestem w stanie przeboleć tę cenę.

Moja opinia?
Nie zależało mi na tym, by wyrównać koloryt włosów, a zminimalizować różnicę w odroście i rozjaśnianych wcześniej włosach. Myślę, że to się udało. Odrost jest jaśniejszy, moim zdaniem wyglądam korzystniej.
A Wam jak się podoba? Próbowaliście może tego żelu?



pozdrawiam, 
Emi




5 komentarzy:

  1. Super wyszło,chociaż ja sama bym się nie odważyła :) Kochana,zapraszam Cię do mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zabieg zakończony sukcesem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wygląda lepiej niż było, a to najważniejsze;)

      Usuń
  3. Tez planuje uzyc tego produktu, choc ja chce rozjasnic pozostalosci z farbowania orzechowym blondem

    OdpowiedzUsuń